mar 03 2004

argument...


Komentarze: 2

smutno mi... widzialam dzis moje kofanie... ostatnio widzielismy sie w sobote... teraz zobaczmy w niedziele... dzis mielismy prawie godzine dla siebie... ale nie - bo po co... :/ najpierw spoznijmy sie 10 minut... (praca... jestem w stanie zrozumiec...) potem pozalatwiajmy cos przez kolejne 10 minut... (praca... jestem w stanie zrozumiec...) a potem pobawmy sie jakims durnym programem na kompie... nie...! tego nie jestem w stanie zrozumiec... to ja moze poczytam ksiazke... nie... bo by glupio bylo... wyskoczmy na mnie ze czytam a nie wykazuje zainteresowania... < buuuuu... > nic tylko sie pobuczec...
ale zamiast buczec lepiej sie poklocic... suuuper... a potem miec wyrzuty sumienia... :/
to ja jednak teraz pobucze... ;(

safety.pin : :
etoile*
03 marca 2004, 23:42
Moje ty slonecko ;) wiesz, mezczyzni jako jedna z funkcji automatycznych maja wlasnie "wkurwianie", wiec czasem nie przejmuj sie... wiem, ze przy tak ograniczonych mozliwosciach obcowania razem kazda chwile chcesz miec tylko dla niego i siebie, dla was, razem... ale niestety u niego to jest troszke inaczej, zawsze sa rzeczy ktore moga na chwile odciagnac jego uwage od ciebie, ale zamiast sie wkurwiac na niego, na sieei, na wszystko, plakac i histeryzowac lepiej czasem wziac sprawy w swoje rece :) jesli juz jestes zdenerwowana gdy wchodzi spozniony to nie daj mu siedziec spokojnie, rzuc na lozko, zacznij bic poduszka ( dziala, dziala - sprawdzone ;) ), jakos uwodzicielsko miska ;P to trzeba dzialac, a nie usilowac pokazac mu jak to ci zle i ze zaraz wybuchniesz, ze gdy spyta nawet nie odrywajac oczu od monitora : co sie dzieje? a ty burkniesz pod nosem ze "nic" ---> on nie zrozumie wierz mi... a nawet jesli zrozumie to poczatkowo nie wezmie do siebie bo przeciez "nic" sie nei stalo... Nie daj mu usi
03 marca 2004, 19:55
trzeba nabrac dystansu. tylko nie za duzo.

Dodaj komentarz