change...
Komentarze: 4
rodzice to nazwali przygnebieniem... hmm... moze w pewnym stopniu...
zmieniam sie... podobno kazda zmiana jest na lepsze... ale ta akurat mi sie nie wydaje... alienuje sie... odsuwam od swiata...
mam ochote zamknac drzwi do mojego swiata... na klucz... od wewnatrz... i tylko czasem ewentualnie uchylic komus kto jest ze mna od dawna... i porozmawiac w progu... nie wiecej...
coraz mniej mowie... nie wiem czy mniej sie usmiecham... moze nie... jak narazie staram sie jeszcze stwarzac pozory... po co ktos ma sie martwic... niech mysla ze wszystko jest po staremu...
nie ma wokol mnie ciekawych ludzi... lekko szalonych... takich z ktorymi moge pobiegac boso po glownej ulicy i pokrzyczec ze zaraz spadnie niebo...
no dobrze - sklamalam... moze i kilku by sie znalazlo... ale policze ich na palcach jednej reki...
nie poznaje nowych ludzi... znaczy niby owszem... ale nie lapie z nimi kontaktu... nie mam po prostu ochoty...
swoj swiat... swoje zabawki... i gumowe slonce...
padlo pytanie czy tak mi bedzie lepiej...? nie wiem... sprawdze...
przeraza mnie to wszystko... mam wrazenie ze tak na prawde wcale tego nie kce... ale nie ma nikogo kto moglby to powstrzymac...! i chyba wlasnie to jest najgorsze... nawet jesli ktos cos mowi nie ma ambitnych argumentow... takich ktore by mnie przekonaly... sama tez nie umiem ich znalezc...
wiec niedlugo tez bede mowila tylko o odchudzaniu chlopakach makijazu i sexie... albo nie bede mowila nic...
moze nawet nie bedzie do kogo...
(jest w tym Twoja zasluga...? pewnie jakastam tak... ale nie jakas znaczaca... chociaz nadawales sie na ta osobe powstrzymujaca... nadawales...heh...)
HELP ME...!!
Dodaj komentarz