sea again...
Komentarze: 4
no dobra... dzis weszlam na dluzej to sie troche bardziej poprodukuje... :)
wlasciwie to jest beznadziejnie... zadnej fajnej ekipy i wogole... nikogo kogo sie spodziewalam... srednia wieku - 10 i pol... heh... nawet zadnego faceta zeby sie zakochac... ;) nie no - na upartego raz na kiedys mozna z kims pogadac...
(no co...? podobno klin klinem najlepiej...!)
nudno... zadnego ambitnego programu... nie jestem ni uczestnikiem ni kadra... qrcze...
no ale przynajmniej sie byczyc mozna caly dzien... ;) hihi... wierze ze za tydzien przyjedzie jakas fajna ekipa (zmiana turnusu...)
ma przyjechac np moj wspanialy (o bleee...) ex... ale ten szczegol mogem pominac... hieh...
a wogole to wczoraj zlapalam dola... a wywiadzie z fredem d. z zeszloroczneog plaboya przeczytalam cos co swietnie odzwierciedlalo moj stan psychiczny yesterday...
<to jeden z tych dni kiedy nie chcesz sie obudzic... wszystko jest pojebane... wszyscy sa pojebani... nie wiesz wcale czemu ale po prostu chcesz oderwac komus glowe...>
ale wierze ze bedzie good...
tylko tak sie zastanawiam czy jechanie na oboz do lasu a potem lazenie do kafejki internetowej to to o co mi chodzilo...
a wogole to was kocham... :*
Dodaj komentarz