Komentarze: 1
co to jest KAC...? ;)
nie no - nie jest zle...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
co to jest KAC...? ;)
nie no - nie jest zle...
sooper!!! wyjechalam w niedziele wieczorem... poszlam do qmpla... siedzialam do 3! potem mnie odprowadzil... jest dobrze... jest bardzo dobrze... jest tak jak bylo! 'yesoo jak sie cieshe...' :D
polecialo pare MILYCH komentarzy na temat godziny mojego powrotu i tego co sie rzekomo przez ten czas dzialo ale ja wiem swoje i reszta mi wisi...
o 5 wyjechalismy... potem prawie wszyscy poszli do aqua parku a ja sie nudzilam z paroma chlopakami... nie ma jak sie rozchorowac w dobrym momencie... echhh...
wieczor byl sooper... ale wczesnie poszlismy spac... kolo 1 chyba tak jakos (boshe - kiedy ja ostatnio sie polozylam o TEJ godzinie!)... w miedzyczasie h. sie poparzyla i siedzialam z nia 1.5h w lazience... biedaczka! rano watpliwe sniadanko i na KOPIEC KRETA... hmmm... przereklamowany... potarzalam sie w sniegu (ale chyba i tak najmniej bo je na prawde chce wyzdrowiec!!!)... h. (nie ma jak miec farta) zgubila komorke... ale znalazla :) potem na swietlice do hotelu i pare godzin w ciepelku... zalozylam na siebie wszystko co mialam a potem i tak mi bylo zimno! najpierw do geanta - zamkniety... kerfur - pol godziny do zamkniecia... co tam... no i na rynek... i meczarnia... kroki spacerek po starowce (d. h. z. i ja) a potem w boczna uliczke i... do pierwszego spozyczego (tjaaa... pierwszego... czyt. - po pol godziny szukania)... SANGRIA... najebalam sie (nie mialam tego w zamiarze!)... pogadalam z h. o t.w.... lepiej mi... moze to dlatego ze jest lepiej... jest dobrze... jest prawie tak jak bylo przed... (to osobna historia...) o 11 na plac i czekamy przy muzyce (i to jakiej... hihi... blu kafe... heh) do 12... 'konfetti serpentyny (leca... mmmm... prosto w nas)' i jak najszybciej do autokaru! jaki pic... nogawki mi zamarzly (doslownie!)... w autokarze kolejne zyczenia... buzi buzi (t.w. tez chociaz dziwnie sie poczulam)... wszyscy szybko sie zeszli... i jedziemy... dobranoc... obudzili mnie po 4 godzinach - w lodzi :) i do domq... przyjemnie - tramwajem... nie mam kluczy! i na kom do kofanej siostrzyczki (nawet sie nie wkurzyla)... i do lozeczka... jak cieplo... zajebisty sylwester! w przyszlym roku tez jade... (moze wypali ten paryz...)
nie wiem po co to wszystko napisalam... moze dlatego ze chwilowo nie mam komu TEGO opowiedziec...