Komentarze: 3
170 km/h to za duzo jak dla mnie.
zdecydowanie.
wystarczylo 150.
mnie 130 wystarcza do paniki.
ale dzielna bylam... (prawie)
170 km/h to za duzo jak dla mnie.
zdecydowanie.
wystarczylo 150.
mnie 130 wystarcza do paniki.
ale dzielna bylam... (prawie)
po marquezie camusie cortazarze i stachurze niezmiernie milo zaglebic sie w felietonach pani jandy... :)
do zapamietania:
od tzw wielkiej liteatrury (pieknej dobrej etc) tez czasami trzeba odpoczac.
czegos brakuje...
zrob cos!
'czas rozplywal sie jak czekolada. jak pomaranczowy krem z martyniki. ow czas w ktorym upijalismy sie metaforami. analogiami. szukajac drogi...'
nie. wlasciwie to ten problem chyba jest we mnie...
niepotrzebna potrzeba bycia potrzebna...
...a moze i jestem chodzaca definicja samotnosci...
...i nie moglam wrocic po milym wieczorze szczesliwa do domu...?
koniecznie trzeba bylo mnie zmuszac do mowienia o czyms o czym staram sie nawet nie myslec od pol roku...?
szkoda.
'...to nieustanna czulosc. serdecznosc. tesknota... (...)'
(tak. wiem. znowu ranie tym co pisze.
przepraszam.
gdzies przeciez musze. a to dla mnie przeciez miejsce jest...)
mialam miec sie do kogo przytulic i obok kogo obudzic
a nawet buzi na dobranoc nie dostalam...
heh.
zawsze czytalam i sluchalam ze zwiazki powinny sie rozwijac.
ale my przeciez lubimy antagonizmy...
heh.
...i sa rzeczy za ktorymi mi sie teskni. do ktorych...
i nie tylko rzeczy.
i do wyliczenia juz nie wystarczaja palce jednej reki...
...i znowu placze nocami...
(i nie tylko)