Archiwum listopad 2002


lis 29 2002 nie patrz na droge...
Komentarze: 0

uslyszlam: 'nie patrz na droge - on nie przyjdzie... oni nigdy nie przychodza wtedy, kiedy tego chcemy...' popieram!zgadzam sie w 100 procentach! nie przychodza wtedy kiedy tego chcemy... nie przychodza wtedy kiedy tego potrzebujemy... i nie mowie tu o wrednych facetach... mowie tu o ludziach ktorych nazywamy PRZYJACIOLMI... zadko zdarza mi sie wyplakiwac 'w czyjs rekaw'... a dlaczego? bo nie mam w czyj!  znam JEDNEGO (niestety - doslownie jednego) czlowieka ktory by sie nie zawachal jakby wiedzial ze COS JEST NIE TAK ale akurat z TYM czlowiekiem mam zadki kontakt z powodow technicznych (odleglosc tak zwana)! moze jakbym miala faceta to by sie zmienilo... chociaz nie sadze... ludzie juz sa tacy... a po co mi facet? wystarczy ze 90% moich znajomych ugania sie za plcia przeciwna... nadrobia za mnie! a prawdziwa milosc przyjdzie sama (tylko kiedy?)... a moze takie problemy dotyczycza tylko mnie? moze po prostu nie umiem dobierac sobie przyjaciol... nie wiem kogo nazwac PRZYJACIELEM? czy to jest tylko moj problem czy rasa ludzka na prawde jest taka plytka i zalosna? a moze moja teoria EGIOZMU przestaje sie sprawdzac? moze jakbym czesciej zaczela najpierw myslec o innych a pozniej o sobie byloby ianczej? tylko czy jest ktos dla kogo JA bylabym na pierwszym miescu...?
a tak ze spraw przyziemnych: wlazlam dzisiaj w qmpela na dach 11pietrowego bloku... zajebiste widoki! najlepsze jest to ze nawet przez mysl mi nie przeszlo ze moglabym skoczyc... jednak nie jest ze mna AZ TAK ZLE! bylo otwarte okno... potem tylko drabinka i juz mozna sobie popatrzec na cale PIEKNE miasto LODZ... (co takie niby pieknego ja tu widze?!?!) mamy zamiar to powtorzyc... TO tez nie bylo calkiem przypadkowe... juz ktorys raz lazilysmy po ostatnich pietrach blokow i ZWIEDZALYSMY patenty klodek i innych zabezpieczen... wszedzie kraty klodki drabinki niewiadomoco... az tu w jakims (pewnie juz ze 20) wiezowcu nagle - nic... tylko okno bez klamki ktore wystarczy popchnac zeby sie otworzylo! i jush! wspaniale uczucie! pelna wolnosc!!! lekki stres przezywalam w momencie wizji ze ktos moglby wejsc na gore i zamkac okno w efekcie zamykajac nas na dachu 11pietrowca ale przy TAKICH widokach TAKIE mysli mijaja blyskawicznie! na dachu byla jakas stara flaga peugota i jakos tak dziwnie 'zniknela' ale to nie ja ja mam! bedziemy probwac dalej szczescia... ale teraz zmienimy rejon...!

safety.pin : :
lis 28 2002 psy...
Komentarze: 2

'zawsze warto byc czlowiekiem... choc tak latwo zejsc na psy...' (dzem 'autsajder') i co to ma znaczyc? nie rozumiem... ZCHODZIC NA PSY... czy cos w tym zlego? dla mnie psy sa wiecej warte od ludzi! widzieliscie kiedys psy gryzace sie bez powodu? z nudow? a moze dla zabawy? ja nie... a moze dla psa smieszne jest jak moze ugryzc czlowieka? nie? to dlaczego dla czlowieka smieszny jest skamlacy pies? zalosne... ludzie sa zalosni... chociazby przyklad z 20.11 (r.i.p. piesku!)... ile ludzi musi przesc obok cierpiacego zwierzaka zeby ktos wreszcie zdecydowal sie COKOLWIEK zrobic? i nie chodzi mi tu o kopniecie czy dobicie... dalczego ludzie uwazaja ze zle jest ZEJSC NA PSY? czy ONI (my?) na prawde uwazaja sie za istoty inteligentne, myslace, wielkoduszne... wrecz doskonale?!?! ja sie za taka nie uwazam... i nie zgadzam sie ze swierdzeniem (slyszanym wiele razy chociazby na jakies glupiej religii pare lat temu) ze zwierzeta nie maja uczuc! sadze maja i to wiecej od nas... przez moment chcialam napisac ze maja bardziej ludzkie uczucia ale to by bylo zaprzeczenie samej sobie... czy LUDZKI znaczy DOBRY? dla mnie nie bardzo! wiec czy NIELUDZKI CZLOWIEK jest w koncu negatywne czy pozytywne? nie wiem... nie bede tego analizowac bo nie o to mi chodzi i zbytnio moglabym sie pograzyc ale wiem ze wolalabym ZEJSC NA PSY niz byc LUDZKA...
czsem nawet WSTYD BYC CZLOWIEKIEM...!

safety.pin : :
lis 27 2002 depresyjka!
Komentarze: 1

ostatnio zauwazylam (a do tego pare osob mi to powiedzialo) ze baaaaardzo sie zmienilam (na gorsze oczywiscie niestety) a od jakiegos czasu jest mnie bardzo prosto wsprowadzic w stany depresyjne... niestety nie moge zaprzeczyc! bardzo bym chciala ale nie... to jest prawda! wczesniej tak nie mialam... nie wiem kiedy i dlaczego to sie zaczelo ale sadze ze w momencie w ktorym zaczelam zyc od wyjazdu do wyjazdu (czyli od wakacji) i powoli zamykac sie na otoczenie z ktorym mam kontakt na codzien... na szczescie odzyskuje powoli (a moze i nie powoli!) moje wlasne JA ktore zatracilam DZIEKI 'przyjaciolce' i ktore postanowilam odratowac... no i przy okazji nabawilam sie jakis takich stanow pol-depresyjnych (a czasem nawet nie pol-)... i zdarza mi sie to z byle powodu... przy tej samej okazji stracilam (no moze nie calkiem ale ograniczylam) kontakty z ludzmi do minium... poznawanie nowych ludzi odeszlo w zapomnienie... musze dojsc do siebie! obiektywnie stwierdzajac chcac odratowac siebie robie sie jak autsajder ('zawsze warto byc czlowiekiem choc tak latwo zejsc na psy...')... nie wiem jak mam byc taka jak chce... taka jak bylam... taka jaka jestem z TYMI ludzmi... taka jaka wszyscy lubili... jaka jaka lubila SAMA SIEBIE... czy TO kiedykolwiek wroci?!?! czy uda mi sie TO odzyskac...?

safety.pin : :
lis 26 2002 zycie jako smiertelna choroba przenoszona...
Komentarze: 1

zaczelam sie zastanawiac nad sensem dbania o zdrowie... np takie palenie (ja nie mam na szczescie tego problemu)... sporo ludzi zuca palenie bo - jest nie zdrowe... podobno kazdy papieros skraca zycie o 15 minut a kazdy stosunek plciowy wydluza o 7... dlaczego niby nie palic? dlaczego nie jesc tlusto? bo umrzemy? i tak to kiedys nastapi... dla mnie na prawde nie jest wazna kazda minuta... moze jest to troche egoistyczne ale coz... taka juz jestem! mam zwyczaj wykorzystywania zycia w kazdej minucie mojego (sadze ze nie za dlugiego) zycia i jest mi z tym dobrze... i tak z 60 na karku nie bede biegac po pubach i marketach (tiaaaa... to brzmi jakby byl to teraz moj nalog - zapewniam ze jednak NIE JEST) ani spotykac sie co rusz ze znajomymi ani poznawac jakos duuuuzo nowych ludzi ani chodzic na zadne zajecia dotyczace moich zainteresowan... bede pewnie wyczerpana do cna staruszka ktora za szybko zyla w mlodosci... moze taka wizja powinna mnie przerazic ale... TAK NIE JEST! odpowiada mi to... w pewnym sensie chyba boje sie starosci wiec staram sie ZYC CHWILA... nie za duzo wspominac. nie za duzo planowac... DZIS JEST DZIS i tak jest dobrze!!!

safety.pin : :
lis 25 2002 dno...
Komentarze: 3

dno... wlasnie rycze z bezsilnosci! dno...

safety.pin : :
lis 25 2002 nic tylko sie powiesic
Komentarze: 0

to tak apropos mojego chwiejnego charakteru:
wlasnie sie dowiedzialam ze powinnam popelnic samobojstwo! no dobra... nie jest az tak zle ale stalo sie cos strasznego... cos czego sie obawialam od dawna (i chyba nawet pisalam o moich obawach): bratosz i koncert heya sa w tym samym tygodniu! bratosz: 6-8, hey: 8... i co ja mam zrobic?!?! planuje wstepnie wrocic wczesniej z bratosza (niedziela rano) a wieczorem (chyba na 19) isc na koncert... nie wiem ile z tego mi sie uda!!!!
CAN U HELP ME?!?! AAAAAAAAAAAAAAAA... (to tez hey)

safety.pin : :
lis 25 2002 ludzie listy pisza...
Komentarze: 1

ponad tydzien temu napisalam list (nie mail! - list! taaaaaaaaak... sama sie dziwie...) do mojej przyjaciolki z wakacji mieszkajacej w katowicach... dzisiaj dostalam odpowiedz  i chcialam skakac ze szczescia jak male dziecko! na prawde maile nie moga sie roznac z pisanymi recznie listami... codziennie otwierajac krzynke mysle: no to na ile maili dzisiaj bede musiala odpisac a na ile z nich bede chciala...a po dostaniu listu od kasi pierwsze co to rozdarlam koperte a po przeczytaniu chwycilam notes i olowe i zaczelam pisac... chcialam napisac wszystko... zmiescialam sie na 10 stronach a5 (pierwszy list mial tylko 8)... jutro moja kochana mamusia (?!?!) go wysle i znow bede czekac tydzien na odpowiedz... to naprawde wspaniale uczucie! co prawda w moim zyciu napisalam moze z 5 listow (przed tymi) z czego pewnie ze 3 byly do starych z wakacji... mala rzecz a cieszy...
a tak poza tym to stwierdzilam ze mam chwiejny charakter... moge miec dola od tygodnia a tu np jeden list wywoluje usmiech na mojej twarzy na dluuuuuuuugi czas... niestety w druga strone tez to dziala... coraz czesciej lapie sie na przygnebieniu z bezsilnosci... a za najwiekosza bezsilnosc uwazam niemoznosc powstrzymania tego! help!!!!!
a tak wogole to CHCE PSA! bo 'psy umieja  kochac' (j.carroll 'drewniane morze') a kazdy chce byc kochany...

safety.pin : :
lis 24 2002 plytkie i przyziemne...
Komentarze: 1

stwierdzilam (i na poczatku sie tym przejelam ale to chyba jednak normalne) ze czasem mam ochote napisac o calkiem przyziemnych i plytkich sprawach... np o mojej dzisiejszej radosci z esemesa otrzymanego 15 po 4 rano od kumpla... np o problemamch w szkole i o tym ze tak wlasciwie nie widze w niej nikogo z kim moglabym na serio o wszystkim pogadac... np o tym ze moja do tej pory najlepsza friend gubi wlasne JA pod wplywem faceta... np o tym ze starzy mnie nie rozumieja choc moge z nimi pogadac i napic sie przy nich piwa... np o tym ze chcialabym sie przeprowadzic... np o tym ze czasem sama nie wiem czego chce... np o tym ze...
wiec wlasnie - o wielu zwyklych prostych sprawach ktorych nie chce zatrzymywac dla siebie a nie mam komu o nich powiedziec... o sprawach ktore nie sa warte czytania i wspominania ale w tej chwili maja na mnie wplyw...

"w milosci pragniesz by ci wierzono, w przyjazni - rozumiano"
szukam kogos kto by mi wierzyl i mnie rozumial...

safety.pin : :
lis 23 2002 so be it...
Komentarze: 2

nie przyjechal... nie mogl... :'( kiedys jeszcze go zobacze...
 
obejrzalam beznadziejno-zajebisty film... film jako film to dno ale przeslanie zajebiste! ...koles po przeprowadzce i pojsciu do elitarnej szkoly nie moze odnalezc siebie wiec zakalada nielegalna rozglosnie radiowa i udaje kogos innego... bylo pare fajnych textow np:
bycie mlodym jest czasami bardziej trudne niz bycie trupem...
the truth is an virus...
co mozna zrobic? wszystko co wazne zostalo juz dawno zrobione...
itede itepe etece...
najczesciej sie jednak pojawialo SO BE IT!
po czesci popieram...

safety.pin : :
lis 22 2002 ja jush nic nie wiem...
Komentarze: 1

nie wiem czy sie z NIM spotkam... to boli! no ale trudno...ZYCIE BOLI! ja nie bylam na zadnym... ONA w dekompresji ale na ona
byly dzisiaj 2 koncerty ajush bylam w glownie na festynie... ale byl tesh KAT... echhhhh... jakbym miala kase to bym tam byla (28zeta samo wejscie chyba...) a tak widzialam transmisje na zywo (nie cala ale 2 godziny) na toya... nie powiem zeby mnie to satysfakcjonowalo ale to lepsze niz nic...
tak ogolnie to nie przepadam za metalem (GRUNGE!!!!!!!) ale sa rzeczy ktore lubie i KAT do nich nalezy...
ale 8 to obowiazkowo koncert (HEY)! nie wiem jak to chce zrobic bo mozliwe ze w ten weekend (a koncert wypada w niedziele) bedzie bratosz na ktory MUSZE jechac... i tu moj system wartosciowosci wlasnej zaczyna nawalac bo na prawde nie wiem co wybiore jesli bede musiala dokonywac wyboru... mam nadzieje ze nie...
ZYCIE TO SZTUKA WYBORU... pochodzenie tego textu nie jest zbyt ambitne (reklama magnum) ale czesto z niego korzystam (nie tylko ja!)...
zycze SOBIE powodzenia...

safety.pin : :