Komentarze: 8
a przede mna wizja upojnych (...?) czterech tygodni w lesie nad morzem...
odjazd za 45 minut...
je je... :)
a przede mna wizja upojnych (...?) czterech tygodni w lesie nad morzem...
odjazd za 45 minut...
je je... :)
<zadna wielka milosc nie umiera do konca... mozemy do niej strzelac z pistoletu lub zamykac w najciemniejszych zakamarkach naszych serc ale ona jest sprywniejsza... wie jak przezyc... potrafi znalezc sobie droge do wolnosci... zaskoczyc nas pojawiajac sie kiedy jestesmy juz cholernie pewni ze umarla albo ze przynajmniej lezy bezpiecznie schowana pod stertami innych spraw...>
i tego sie wlasnie boje najbardziej...
mam wrazenie ze wlasciwie dopiero teraz zaczyna do mnie docierac moja wlasna rozpacz...
...ze to na prawde koniec... ze to wszysto bylo... i nie bedzie... nie wroci... ze teraz moge tylko wspominac... ze nie mam prawa tesknic... ze nie mam prawa powiedziec <moj>... ze nie jestem niczyim kofaniem... ze nie ma zadnego pieprzonego <my>... ze uwierzylam nie wiadomo po co... zaby sobie pocierpiec po drodze... a w koncu zeby i tak sie rozlecialo...
a uwierzylam pierwszy raz...
i juz chyba wiecej nie chce...
kolejny raz dochodze do wniosku ze dawno nie czulam sie taka samotna...
a w tle <angie> stonesow...
tesknie... za tym jak bylo jak bylo dobrze... heh...
mam wrazenie ze ktores z nas zwatpilo... i nie jestem to ja...
smutno mi... i nawet budyn nie pomoze...
bo ja tak lubie byc nieslusznie oskarzana... zadnego pytania... nic... <to musialam byc ja...!> sratatata... :/
zabolalo... myslalam ze choc roche mnie poznal... ze bedzie wiedzial ze to jednak nie moj poziom... ze troche bardziej sie cenie... i mam jakistam szacunek do ludzi... niezaleznie od tego co by mi zrobili... jesli juz wogole cos mi zrobili...
<zwyciezajcie nienawisc miloscia... bol cierpieniem...> i takie tam...
heh... nie wiem czy czulam sie gorzej po rozmowie w sobote czy wczoraj... tak - bolalo az tak... taka kompletna niesprawiedliwosc... i totalny brak zaufania...
czy istnieje ktokolwiek na tym pieprzonym swiecie kto tak na prawde jest w stanie mnie poznac... i zrozumiec...?
cos powinnam chyba napisac wreszcie... coz... srednio mam ochote ale glupio bedzie jak nie napisze teraz... bo jak nie teraz to kiedy...? heh...
w sumie czuje sie chyba lepiej niz powinnam... znacznie lepiej niz powinnam... lepiej niz sama sie spodziewalam... znaczy... na pewno jeszcze nie do konca to przezylam... a wracac bedzie dlugo dlugo ale jest dobrze... moze rzeczywiscie tak lepiej... przyjazn...
czy cos takiego jak <przyjazn> ma wogole racje bytu po zakonczeniu zwiazku...?
moze... zalozmy ze w to wierze... a wiara to juz cos...
tylko... hmm... to bylo dlugo... i zdecydowanie za duzo jest GO w moim zyciu codziennym... nie bedzie latwo... na szczescie wakacje... chociaz moze na nieszczescie... mialy byc piekne... razem... no nic... beda piekne... osobno... zalozmy ze w to tez wierze...
wlasciwie to nie mam ochoty sie produkowac na ten temat... bo i po co...? pfff...
odkrylam wczoraj... dzis nauczylam sie na pamiec...
< nie boj sie chodzenia po morzu... nieudanego zycia... wszystkiego najlepszego... dokladnej sumy niedokladnych danych... milosci nie dla ciebie... czekania na nikogo...
przytul w ten czas nieludzki swe ucho do poduszki... bo to co nas spotyka pochodzi spoza nas...>
(j. twardowski...)
jestem pudel... mam 17 lat... od pol godziny moge sie czuc kobieta porzucona...
and how are you...?
kurwa noooo...!
<lekka histeria...>
<hurt...>
again... po co ja to ciagne...? moze racja - po co sie mecze...? bo chyba rzeczywiscie sie mecze...
tylko jak do cholery odejsc od kogos kogo sie mimo wszystko kocha...?
za co...?
po co...?
nie mam pojecia...! chyba zeby mi za dobrze nie bylo...!
boshe...
nie przejmuj sie... to TYLKO moje serce...
miliony spraw... dziki swiat... tak mijal czas... i pare lat przybylo... dziki swiat przeminal... jasny ksiaze (jasna ksiezniczka...?) malych spraw... z usmiechem w zycie wszedl... zmienic chcial caly swiat... uplynal czas... i pare lat przybylo... juz nie smieje sie... zycie go zmienilo... mija czas i kazdy z nas... choc ten sam... jest inny jest inny jest inny...
raz w roku...
mogles...
jak Ona mogla to Ty tez...
ale to bylo wazniejsze...
nawet nie jestem zla...
nie mam pretensji...
jest mi tylko zajebiscie przykro...