Komentarze: 6
udalo sie... zyje... jestem... jest... jestesmy... :)
tylko jeszcze nie wiem jak mamusia zareaguje na informacje o waxach... :/
udalo sie... zyje... jestem... jest... jestesmy... :)
tylko jeszcze nie wiem jak mamusia zareaguje na informacje o waxach... :/
01:41
przepraszam, po prostu nie chce Cie zranic a czuje ze i tak to robie.wlasnie dlatego powinienen byc sam.potrafie tylko ranic...i nic innego.to smieszne,ale nie potrafie powiedziec odchodze.zalezy mi na Tobie,nawet nie wiesz jak bardzo...nie wiem czy to milosc ale na pewno blisko.szkoda tylko ze nie potrafie tego okazac.jeszcze raz przepraszam,za Siebie i za "nas".kofam...
i'm in high school again... :/
byl taki MALY kryzys mojego chorego zwiazku... (zblizal sie koniec wielkimi krokami...) i nie chcialabym calkiem o tym zapomniec... poprodukowalam sie na gg...
''(26-12-2003 23:40)
jak to bylo...? - <czy jestes z siebie zadowolony...?>
wzielam wrzacy polgodzinny prysznic... a teraz pije herbate poslodzona 2 lyzeczki pieprzac to ze rzekomo mam zamiar przestac slodzic... i ogladam <szkole uwodzenia> siedzac w samych majtkach i swetrze 5 rozmiarow za duzym ktory ma mi dac jakies schronienie... poczucie bezpieczenstwa... i wierze jak male dziecko ze uda mi sie w nim schowac... i ze nikt mnie nie znajdzie... taki moj maly osobisty swiat... bez zmartwien... i sztucznie wytworzonych problemow... bez <malych wielkich nieszczesc potrzebnych do szczescia...>
nie pytaj dlaczego uprawiam ten skromny striptiz emocjonalny... nie wiem...
tak samo jak nie wiem co chciales uslyszec dzwoniac i pytajac <czy chce ci cos powiedziec...?>
zawsze chce duzo rzeczy ale nie zawsze sa na miejscu...
zarzekalam sie w sobie ze sie nie odezwe... i co...? i nic... moze po prostu jestem slabsza psychicznie... a moze wytworzyla sie taka sytuacja jakiej sie najbardziej balam - ze to mi bardziej zalezy... nie wiem... i chyba wole nie wiedziec...
dobranoc...''
nie ma jak wybyc na 'kilka' nocek z domciu... :) tylko troche netu brak... ale ra dade zeby przezyc...
wazne wydarzenia w tak zwanym miedzy czesie...? nie wiem... jedno na pewno... w okolicy dnia 27 grudnia ubieglego roku... w okolicy godziny 22... w okolicy ulicy smutnej (taki maly szczegol... wlasnie na niej znajduje sie wiezienie...) moj wszelki damski honor poszedl sie kochac... (jebac...?) w momencie w ktorym przesiadlam sie z 57 w 85 w przeciwna strone zeby jechac ratowac moj zwiazek... moj chory zwiazek... (ktory byc moze kiedys znormalnieje... a to wszystko moja wina... ale nie wiem w czym... ale sama mam do tego dojsc... boshe... wrrr... :/ ) jestem z siebie dzielna... wersja oficjana - wrocilam kolo 23... wersja prawidlowa - wrocilam dnia nastepnego rano... je je... nie wazne...
to piekne...
kocham...
jestem kochana...