pisales...
- nie chce sam świata naprawiać,nie chce,nie chce... (...) mój świat,to zamknięte puste cztery ściany,tylko tyle po mnie zostało... ja i moje sumienie... które też odchhodzi... (...) wracają żeby dobić... nikt nie wróci żeby pomóc...
- jesli w to na prawde wierzysz to wspolczuje...
najpierw pomyslalam ze <hurt...>
a potem i wrote e-mail...
'-everyone dies all by himself...
- if you really believe that, who you lookin' for out here...?'
kazdy by chcial zeby ten swiat sie krecil inaczej...
kazdy by chcial umiec nie ranic...
kazdy by chcial byc inny...
to by bylo zbyt proste...
jezeli zakladasz ze Twoje zycie ogranicza sie do Ciebie samego i Twoich czerech scian to tylko pozostaje wspolczucie... ja bym nie umiala isc przez zycie w samotnosci... ja tak nie chce...! i staram sie zeby tak nie bylo...
nie... nijak nie moge powiedziec ze jestem idealna... nijak nie moge powiedziec ze wszyscy mnie kochaja... nijak nie moge powiedziec ze nie ranie...
(co to to mi idzie nienajgorzej... szczegolnie ostatnio...)
ale mimo wszystko w tej bezsensownej loterii przypadkowych tragedii staram sie znalezc kogos kto bedzie szedl obok... kto bedzie chcial miec podobne problemy... i kto w podobny sposob bedzie chcial sie ich pozbyc...
i bedzie chcial sluchac o 'moich chorych problemach...' czasami cos mowic... czasami nie... ale sluchac...
i bedzie wracal... zeby pomoc...
i wierze ze sa tacy ludzie...
moze to moja glupia naiwnosc... moze mi przejdzie za trzy lata... ale narazie jest...
'mam jeszcze dosyc wiary...'