Komentarze: 6
'...ci ludzie obok nie wiedza jak trudno udawac ze nigdy nic...'
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
'...ci ludzie obok nie wiedza jak trudno udawac ze nigdy nic...'
- czyli jednak uwaza pani ze to dobrze ze pani corka rozstala sie z tym czlowiekiem...?
- tak... absolutnie...!
- dlaczego pani tak sadzie jesli mozna wiedziec...?
- gdyz moja corka i ten mezczyzna stwarzali sobie nawzajem prawdziwe pieklo na ziemi... obustronnie... i tak jest lepiej...
- tak...? wiec dlaczego ani pani corce ani jemu nie bylo (jest?) tak do konca dobrze z ta decyzja...?
- hmmm... moze... bo... bo oni to chyba sa z tych co to nie moga ani z soba ani bez siebie...
mam wrazenie ze za madra bys chciala byc - mamo... heh... :/
ja juz moge bez... (a przynajmniej tak mi sie wydaje...)
NIE...!!
tylko dwa wnioski z dnia ostatniego...
- tak... miales racje... znow sie okazuje ze jednak mam chore poczucie lojalnosci...
- sa rzeczy ktorych wolalam nie wiedziec... a i teraz chyba je wole przemilczec...
(bo nawet pisac nic ambitnego nie mam sily... jutro... no - moze pojutrze...)
<wyprana z uczuc...>
(stratatata... chcialabym... heh...)
miales racje... z samego chcienia niewiele bedzie...
a przeciez tak sie staralam... mialo byc fajnie... nie tylko kulturalnie ale na prawde ok... i co...? i musiales sprawdzic czy dalej bede spelniac Twoje zachciewajki...! otoz nie - nie bede... jak sie dzis okazalo... tylko szkoda ze w taki sposob... a przeciez 'tak bardzo chcialbym zostac kumplem twym... tak bardzo chcialbym...'
jedno slowo... 'moglabys...?' nawet nie mowie o prosbie... wiem ze to za duzo...
jestes aspoleczny...!
nie wiem czy chce takiej 'przyjazni...' nie wiem czy nadajesz sie na przyjaciela...
wiem ze sobie nie radzisz... widze... slysze... mowisz 'musimy z tym przejsc do porzadku dziennego...' ale wiesz...? ja juz dawno przeszlam...! to tylko Ty jeszcze sobie nie odpusciles do konca... a to przeciez Ty powinienes... nie ja...
a po co komplikowac...? i znow... czy chcialabym zeby bylo tak jak bylo...? tak... ale co za roznica...? wiec po co mam to mowic glosno...? moim malych chcieniem nic nie zdzialam... Ty tez musialbys chciec... a nawet jesli to i tak przeciez tego nie powiesz...
<bledne kolo...>
chcialam juz dawno zamnkac ten temat... przeciez to nie ma sesnu... i chcialabym zeby bylo dobrze... tak jak mowilismy... tak jak mi wmawiales... tak jak nie chcialam uwierzyc ze sie da... a tym czasem 'nikt tak jak Ty nie potrafi mi dnia spieprzyc...!'
'- przyjaciele...?
- badzmy pierwszymi ktorzy mowia to szczerze...'
tyle ze wiesz...? oni nie zostali przyjaciolmi... najpierw sie nie widzieli dlugo dlugo... a potem znow byli razem...
ale my... znaczy Ty i ja to nie film...
chociaz moze szkoda...
'w zyciu najczestsze sa dwie sytuacje... albo cos spieprzyles... albo ktos kazal ci spieprzac...'
albo cos spieprzyles wiec ktos kazal ci spieprzac... heh...
spalmy wszystkie dokumenty... stare fotografie... niech znikna wizytowki na drzwiach... szczescie polega na tym - cale szczescie - by z prostych rzeczy nie tworzyc intelektualnych labiryntow... wystarczy przeciez ze spokoj i rece przenikaja sie nawzajem...
no i po co klamiesz...?
:(
tak tak tak... jestem boska wspanialomyslna i wogole kuzynka... i zabieram mlodsze pseudorodzenstwo do kina... je je...! czyz to nie cudnowne miec takiego pudla w rodzinie...? ;)