Komentarze: 4
czasami trzeba splunac diablu w twarz po prostu zeby sprawdzic czy sie jeszcze zyje...
ye... ye...
czasami trzeba splunac diablu w twarz po prostu zeby sprawdzic czy sie jeszcze zyje...
ye... ye...
(jonathan carroll... na pastwe aniolow...)
daj spokoj... znasz przeciez zasady tej gry... kto pierwszy powie KOCHAM przegrywa...
(a teraz z zycia wziete...)
- czyli jesli teraz wstane wyjde i nie wroce to bedzie wszystko ok...?
- tak...
(...)
czasami chcialabym slyszec to co chce uslyszec... szczegolnie jesli pokrywaloby sie to z prawda... ale nawet jesli nie... czasem tak byloby mi prosciej...
(natlok mysli...)
ja tu kurwa nosze pacyfke na szyi a tu ktos sie bedzie napieprzal z mojego powodu... nie...!! bunt... ja sie nie zgadzam... ale coz... i tak nikt sie nie liczy z moim zdaniem... dzien jak codzien... to nie ja mam sie martwic... bedzie tak zeby dla mnie bylo dobrze... tja... mam sie nie bac... teraz mu sie uda... u siebie mozna grac... boze... nie...!! to mnie przerasta...!! ARGESJA... wszedzie... a ja mam udawac ze wszystko ok... tak bedzie lepiej... to nie moj problem... tyle ze to ja go kurwa spowodowalam... nieswiadomie bo nieswiadomie ale ja... no i bez sensu... to nie fair... pierdolone meskie ego... i co to zmieni...?? ja juz przeciez zdecydowalam czego chce... i nie zmienie decyzji niezaleznie od tego ile osob wyladuje w szpitalu... tylko dlaczemu do nikogo to nie dociera...??
najlepiej by bylo gdybym odeszla.... taka czarna wizja... pierwsza mysl... uciec... to by rozwiazalo nie jeden problem... tylko ten text... long long time ago... 'uwierzylem ze jest jeszcze kobieta ktora nie chce mnie skrzywdzic...' no i...?? decydujmy: gorsze jest cierpienie fizyczne czy psychiczne...?? w ktorym miejscu zaczyna sie a w ktorym konczy w tej kwestii egoizm...?? co moge zrobic jako osoba zaiteresowana...?? czy jest ktos kto moze mi pomoc...?? czy jest jeszcze cos takiego jak sprawiedliwosc...?? czy juz nawet zakochac sie nie mozna...?? kto na tym wszystkim najbardziej ucierpi...?? no i po chuj to wszystko...?? i dlaczemu jest tyle pytan bez odpowiedzi...??
(i tak sie tego nie da zrozumiec... 1000 mysli na sekunde... wszystkie na jeden temat...)
a pomijajac... jak to bylo...?? zwiazek ma sie opierac na zaufaniu...?? dobry zwiazek... tja... przepraszam... dlaczego ty mnie oklamujesz...?? i dlaczego ja cie sprawdzam...?? czy tak wyglada to nasze zaufanie...?? echhh...
<lzy...>
generalnie rzecz biorac to jakies 3 miesiace temu poznalam czlowieka ktory wywrocil moje zycie do gory nogami...
ogolnie to sa minusy... ale tak mi mimo wszystko nienajgorzej z tym fucktem... :)
chcesz trwac... a byt nie trwa wiecznie... historie wziete z zycia... niebezpiecznie jest miec koniec gdy start tak blisko... jak znalezc sens kiedy tracisz wszystko...
dlaczemu te same bledy popelniane przez 2 razy nam blizsze osoby 2 razy bardziej bola...?
a moze ja jednak przesadzam...? moze to rzeczywiscie ja stwarzam jakies wyimaginowane problemy...?
jedno wiem... zakochana nie jestem...
jeszcze...
dlaczemu starsi maja racje...? a dokladniej moja mamusia... i to przede wszystkim w sprawach damsko-meskich... moze mi robic za wyrocznie...!! mowi ze cos... ja oczywiscie stanowczo zaprzeczam... 3 dni pozniej...-> dokladnie tak jak sobie wyimaginowala...! wrrr... :/ a jak mi wmawia ze sie zakochalam...? wierzyc czy nie...? nie...! co jak co ale chyba lepiej wiem co czuje... (badz czego nie czuje...) no...!
a generalnie to ZIELONO MI... :)
bez sensu...
na jakiej podstawie zaczyna ufac ludziom...? dlaczemu jednym zaczynamy a innym nie...? dlaczemu jednym wczesniej a drugim pozniej...? a dlaczemu niektorym od razu...? czy to nie chore...? tak po prostu zaufac komus kogo sie widzialo kilka razy w zyciu... albo widzi sie go po raz pierwszy i COS czuje... ze tak... i ze jemu mozna... nie rozumiem... (jak wielu kwestii na tym swiecie...) a jak ktos nas zawiedzie... dlaczemu niektorzy odzyskuja stracone zaufanie a inni nie...? dlaczemu niektorym udaje sie to prawie od razu po przewinieniu a innym po dluuugich latach...? jakie cechy ma czlowiek ktoremu ufamy...? czy cos takiego jak absolutne zaufanie wogole powinno isniec...? czy mozna miec takie samo zaufanie do ludzi w roznym wieku...? a moze lepiej nie ufac nikomu...? a przynajmniej nikomu nie ufac absolutnie...?
chyba jednak sa rzeczy ktore powinno sie zachowac tylko dla siebie... przynajmniej ja tak chyba mam... nie ma osoby ktory by o mnie wiedziala wszystko wszystko... to dlatemu ze jeszcze nie spotkalam takiej ktorej byl mogla tak na prawde na prawde zaufac...? nie... ja tak chyba po prostu mam... moze to i lepiej...
moja mala biedna glupiutka 12letnia siostrzyczka widziala dzis exhibicjoniste... heh... jakiez to dziecko jest przerazone...!
nigdy wiecej nie dam sie pociac...!! ani uspic...!! ani nic...!! a na widok napisu 'blok operacyjny' bede wpadac w panike i uciekac gdzie tylko...!!
ale mnie nozka napieprza...!! i zeby to byl chociaz koniec... a tu gowno... za 10 dni zdjecie szwow a potem jeszcze sami nie wiedza jak mnie beda meczyc... aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...!!!!!! cierpie...