a ja znow o zwierzetach... musze z tym skonczyc! ...ale nie dzis...
czytam PTASKA (w. wharton) i stwierdzam ze sama nie ejstem calkiem w porzadku co do zwierzat... przed zaczeciem tej ksiazki (a jestem dopiero w 3 rozdziale) inaczej traktowalam np psa zy kota niz ptaka... postanowilam to zmienic... zwierze to zwierze! nie wazne jak wyglada ani jakie jest duze... tak jak nie wazny jest u czlowieka rodzaj skory i pochodzenie (przynajmniej dla mnie... niestety nie dla wszystkich)... nic tylko zyczyc mi powodzenia!
a ak poza tym ciagalam wczoraj mame po sklepach i marketach i zaczal mi sie udzielac swiateczny nastroj... wszedzie leca w glosnikow koledy i pastoralki, co krok ktos kupuje prezent dla bliskiej osoby... cos dla babci - niestety czesto wymuszonego, cos dla faceta/dziewczyny swojego zycia - cos od serca co czesto sprawia spory klopot, cos dla rodzicow... jedni wydaja na to majatek, inni niewiele... nie kazdy ma na prezenty... niestety rowniez nie kazdy je dostanie... ale to przeciez nie prezenty sa najwazniejsze! rodzina, mila atmosfera, pelne nadziei perspektywy na nastepny rok... niestety tego tez niektorym zabraknie... i to mnie najbardziej boli... co taki czlowiek mieszkajacy np na dworcu zrobi z soba wieczorem 24? nic, absolutnie NIC! chcialabym spedzic wigilie z TAKIMI ludzmi... nie powiem o tym nikomu... wysmieja mnie, moze zbluzgaja, beda chcieli wybic z glowy... moze im sie uda... wiec nie bede probowac... bede tylko czekac na lepsze... nie dla siebie, dla NICH!