Najnowsze wpisy, strona 89


gru 05 2002 mala rzecz a cieszy!
Komentarze: 4

i po raz kolejny pisze o calkiem przyziemnych i zwyklych rzeczach nie dajacych do myslenia...
a jednak w zyciu nie trzeba dokonywac wyborow! a przynajmniej nie zawsze... postawilam na swoim: jutro jade na biwak - wracam w niedziele kolo poludnia - w niedziele wieczorem ide na koncert HEYa - tam spotykam conajmniej 3 wspaniale osobki :)
a jednak marzenia sie spelniaja!!!
pomijajac podejscie mojego chorego psychicznie polonisty (odbiegam od tematu ale trudno) ktory uwaza ze marzenia sotycza tylko rzeczy niematerialnych a to co po prostu chcemy to HOBBY... czyli koncert HEYa i bratosz to moje hobby... nevermind! poza tym moj KOFANY PSOR uwaza rowniez ze marzenia maja jedynie indywidualisci a ci zawsze 'daza do osiagniecia niematerialnego celu w zyciu'... czyli jesli ktos nie jest indywidualista to nie ma marzen... a na dodatek szkola wg niego powinna wplywac na marzenia ludzi... indywidualistow oczywiscie... indywidualisci wrecz nalogowo ulegaja wplywa jak ogolnie wiadomo... na mojego poloniste po rpostu brak slow... zuje gume na lekcji (ok... ale) mlaszczac! wszystkich wyzywa od gejow i lesbijek (cos przeciwko?)... szczytem jednak bylo gdy kazal qmplowi 'polozyc fjuta na gazie' (taaaak... to byl cytat!)...
i szkola ma uczyc kultury...

co nie zmienia faktu ze chwilowo jestem najszczesliwsza osoba pod sloncem (z najglupszym pod sloncem facetem od polskiego) a w niedziele wieczorem bede zdychac w wycienczenia... jako ze po biwakach zawsze ledwo zyje (srednia przespanych godzinn 1 nocy wynosi kolo 2) a po koncertach kazdy wie jak jest...

safety.pin : :
gru 04 2002 smieszne okrucienstwo...?
Komentarze: 2

pisalam wczoraj olimpiade z polskiego... nie wazny jest wynik (raczej nie bedzie dla mnie zbyt ciekawy bo mam prace nie na teamat) wazny dla mnie jest temat... 'nowe, lepsze wydanie swiata'... i w tym momencie ... podeszlam do tematu w leko niecodzienny sposob i cale zlo zawarlam w ludziach (zgodnie ze swoimi przekonaniami)... na koncu wszystkich NAS wybilam ale tez nie o to chodzi... odbieglam od tematu - zeszlam na okrucienstwo ludzi: najpierw wzgledem zwierzat (bo to mnie bardziej boli) pozniej siebie nawzajem... przez glowe przeplynely mi tony zdjec reklam i billoardow dotyczacych tego tematu...
'obojetnosc tez jest okrucienstwem'
'pepo. skazany na smierc przez obojetnosc'
'bo zupa byla za slona'
'bo musial jakos odreagowac'
'zobacz! slepe dzieci'
'spieszmy sie kochac ludzi. tak szybko odchodza...'
reklama z tv - cialo nastolatka chowane do worka... dzwoniaca komorka... na wyswietlaczu: DZWONI MAMA...
'chcialbym byc kosmonauta... chcialabym bys nauczycielka... (...) chcialbym byc...'
'no i co zrobiles misiu? (...) juz cie nie kocham!'
i dziesiatki innych na pokrewne tematy... przypomnialy mi sie rowniez zarty z tego... np. pobity engel z podpisem BO PUSCIL BAKA stylizowany na BO ZUPA... albo przerobka tej samej serii BO SASIADKA MA NOWE FUTRO... tak... polacy potrafia smiac sie ze wszystkiego... nawet z osoby stojacej 10 metrow od nich i szukajacej czegos do jedzenia w smietniku... ze skopanego przez jakis gowniarzy psa... z INNEGO czlowieka...
czy to nie przykre? czy ludzie nie sa przykrzy? czy to sie kiedys zmieni? podobno wiekszosc uwaza ze 'inny nie znaczy gorszy' tylko dlaczego jakos tego nie widac na codzien w naszym zachowaniu...? (i kolejne pytania bez odpowiedzi na moim blogu...)

safety.pin : :
gru 02 2002 teatr telewizji...
Komentarze: 3

'przez przypadek' obejrzalam dzisiaj cos co moja KOFANA mamusia oglada pasjami - teatr telewizji... srednio lubie tego typu rzeczy ale sie wciagnelam po 2 minutach... 'krutki kurs medialny'... paru czeczencow rosjanka amerykanscy i angielscy wyslannicy tv  polski kamerzysta - uwiezieni w piwnicy na przedmiesciach groznego... to bylo straszne! dziennikarze we wszystkim widzieli TEMAT... zero czlowieczenstwa! kolejne przyklady 'nieludzkich ludzi'... angielsko jezyczni pracoholicy (chyba) bez uczuc... przewrazliwiona matka rosyjskiego zolnieza... sensowni ale z dziwnymi przekonaniami czeczency... na koniec wysadzili sie zeby raowac innych... w efekcie oczywiscie i tak wszyscy zgineli...
zapamietalam 2 cytaty:
'moj dom to jest DOM a nie house czy home... albo masz korzenie albo jestes jak latawiec - lecisz gdzie cie wiatr poniesie... jak gubisz jezyk - gubisz dusze... i umierasz' (czeczeniec)
cos w tym jest... zaczelam sie nad tym zastanawiac bo czesto wtracam do wypowiedzi angielskie slowka a tak wogole to mysle o wyjechaniu z polski... a przynajmniej myslalam...
'fair - smieszne slowo wymyslili ci anglicy...'
rzeczywiscie... co to znaczy? jak mozna wyjasnic cos czego praktycznie rzecz biorac NIE MA? a to podobno ameryka/anglia etc sa najmadrzejsze... ja bym raczej posluchala czeczencow! przynajmniej w niektorych sprawach...
nie bede dziennikarzem... moze nie kazdy zatraca wszelkie warosci ale po tym programie mozna odniesc takie wrazenie... chyba jednak nie bede ryzykowac zejscia do poziomu (NIE PSA!) amerykanina... i sie tam mowi o rozwoju kultury... o wyksztalceniu... a ludzie nie potrafia swiata rzeczywistego od pracy odroznic... ja podziekuje za takie zycie! czasem mam wrazenie ze wogole chcialabym podziekowac za jakiekolwiek zycie...

safety.pin : :
gru 01 2002 czas...
Komentarze: 1

'mowi sie ze trzeba tylko jednej minuty, aby kogos zauwazyc, jednej godziny aby go ocenic i jednego dnia aby go pokochac... ale podobno trzeba calego zycia aby go zapomniec...' niestety - nie moge zaprzeczyc... ('kocham cie jak irlandie...')... chociaz chcialabym zeby to nie byla prawda... chcialbym kontrolowac swoja pamiec i pamietac tylko to co chce...
a tak ogolnie z rzeczy ciekawych stwierdzilam ze siostra tez czlowiek wiec mozna z nia fajnie spedzic czas :) bardzo odkrywcze! ale prawdziwe... i to mimo 5 lat roznicy! nic tylko pogratulowac odkrycia :)

safety.pin : :
lis 29 2002 nie patrz na droge...
Komentarze: 0

uslyszlam: 'nie patrz na droge - on nie przyjdzie... oni nigdy nie przychodza wtedy, kiedy tego chcemy...' popieram!zgadzam sie w 100 procentach! nie przychodza wtedy kiedy tego chcemy... nie przychodza wtedy kiedy tego potrzebujemy... i nie mowie tu o wrednych facetach... mowie tu o ludziach ktorych nazywamy PRZYJACIOLMI... zadko zdarza mi sie wyplakiwac 'w czyjs rekaw'... a dlaczego? bo nie mam w czyj!  znam JEDNEGO (niestety - doslownie jednego) czlowieka ktory by sie nie zawachal jakby wiedzial ze COS JEST NIE TAK ale akurat z TYM czlowiekiem mam zadki kontakt z powodow technicznych (odleglosc tak zwana)! moze jakbym miala faceta to by sie zmienilo... chociaz nie sadze... ludzie juz sa tacy... a po co mi facet? wystarczy ze 90% moich znajomych ugania sie za plcia przeciwna... nadrobia za mnie! a prawdziwa milosc przyjdzie sama (tylko kiedy?)... a moze takie problemy dotyczycza tylko mnie? moze po prostu nie umiem dobierac sobie przyjaciol... nie wiem kogo nazwac PRZYJACIELEM? czy to jest tylko moj problem czy rasa ludzka na prawde jest taka plytka i zalosna? a moze moja teoria EGIOZMU przestaje sie sprawdzac? moze jakbym czesciej zaczela najpierw myslec o innych a pozniej o sobie byloby ianczej? tylko czy jest ktos dla kogo JA bylabym na pierwszym miescu...?
a tak ze spraw przyziemnych: wlazlam dzisiaj w qmpela na dach 11pietrowego bloku... zajebiste widoki! najlepsze jest to ze nawet przez mysl mi nie przeszlo ze moglabym skoczyc... jednak nie jest ze mna AZ TAK ZLE! bylo otwarte okno... potem tylko drabinka i juz mozna sobie popatrzec na cale PIEKNE miasto LODZ... (co takie niby pieknego ja tu widze?!?!) mamy zamiar to powtorzyc... TO tez nie bylo calkiem przypadkowe... juz ktorys raz lazilysmy po ostatnich pietrach blokow i ZWIEDZALYSMY patenty klodek i innych zabezpieczen... wszedzie kraty klodki drabinki niewiadomoco... az tu w jakims (pewnie juz ze 20) wiezowcu nagle - nic... tylko okno bez klamki ktore wystarczy popchnac zeby sie otworzylo! i jush! wspaniale uczucie! pelna wolnosc!!! lekki stres przezywalam w momencie wizji ze ktos moglby wejsc na gore i zamkac okno w efekcie zamykajac nas na dachu 11pietrowca ale przy TAKICH widokach TAKIE mysli mijaja blyskawicznie! na dachu byla jakas stara flaga peugota i jakos tak dziwnie 'zniknela' ale to nie ja ja mam! bedziemy probwac dalej szczescia... ale teraz zmienimy rejon...!

safety.pin : :
lis 28 2002 psy...
Komentarze: 2

'zawsze warto byc czlowiekiem... choc tak latwo zejsc na psy...' (dzem 'autsajder') i co to ma znaczyc? nie rozumiem... ZCHODZIC NA PSY... czy cos w tym zlego? dla mnie psy sa wiecej warte od ludzi! widzieliscie kiedys psy gryzace sie bez powodu? z nudow? a moze dla zabawy? ja nie... a moze dla psa smieszne jest jak moze ugryzc czlowieka? nie? to dlaczego dla czlowieka smieszny jest skamlacy pies? zalosne... ludzie sa zalosni... chociazby przyklad z 20.11 (r.i.p. piesku!)... ile ludzi musi przesc obok cierpiacego zwierzaka zeby ktos wreszcie zdecydowal sie COKOLWIEK zrobic? i nie chodzi mi tu o kopniecie czy dobicie... dalczego ludzie uwazaja ze zle jest ZEJSC NA PSY? czy ONI (my?) na prawde uwazaja sie za istoty inteligentne, myslace, wielkoduszne... wrecz doskonale?!?! ja sie za taka nie uwazam... i nie zgadzam sie ze swierdzeniem (slyszanym wiele razy chociazby na jakies glupiej religii pare lat temu) ze zwierzeta nie maja uczuc! sadze maja i to wiecej od nas... przez moment chcialam napisac ze maja bardziej ludzkie uczucia ale to by bylo zaprzeczenie samej sobie... czy LUDZKI znaczy DOBRY? dla mnie nie bardzo! wiec czy NIELUDZKI CZLOWIEK jest w koncu negatywne czy pozytywne? nie wiem... nie bede tego analizowac bo nie o to mi chodzi i zbytnio moglabym sie pograzyc ale wiem ze wolalabym ZEJSC NA PSY niz byc LUDZKA...
czsem nawet WSTYD BYC CZLOWIEKIEM...!

safety.pin : :
lis 27 2002 depresyjka!
Komentarze: 1

ostatnio zauwazylam (a do tego pare osob mi to powiedzialo) ze baaaaardzo sie zmienilam (na gorsze oczywiscie niestety) a od jakiegos czasu jest mnie bardzo prosto wsprowadzic w stany depresyjne... niestety nie moge zaprzeczyc! bardzo bym chciala ale nie... to jest prawda! wczesniej tak nie mialam... nie wiem kiedy i dlaczego to sie zaczelo ale sadze ze w momencie w ktorym zaczelam zyc od wyjazdu do wyjazdu (czyli od wakacji) i powoli zamykac sie na otoczenie z ktorym mam kontakt na codzien... na szczescie odzyskuje powoli (a moze i nie powoli!) moje wlasne JA ktore zatracilam DZIEKI 'przyjaciolce' i ktore postanowilam odratowac... no i przy okazji nabawilam sie jakis takich stanow pol-depresyjnych (a czasem nawet nie pol-)... i zdarza mi sie to z byle powodu... przy tej samej okazji stracilam (no moze nie calkiem ale ograniczylam) kontakty z ludzmi do minium... poznawanie nowych ludzi odeszlo w zapomnienie... musze dojsc do siebie! obiektywnie stwierdzajac chcac odratowac siebie robie sie jak autsajder ('zawsze warto byc czlowiekiem choc tak latwo zejsc na psy...')... nie wiem jak mam byc taka jak chce... taka jak bylam... taka jaka jestem z TYMI ludzmi... taka jaka wszyscy lubili... jaka jaka lubila SAMA SIEBIE... czy TO kiedykolwiek wroci?!?! czy uda mi sie TO odzyskac...?

safety.pin : :
lis 26 2002 zycie jako smiertelna choroba przenoszona...
Komentarze: 1

zaczelam sie zastanawiac nad sensem dbania o zdrowie... np takie palenie (ja nie mam na szczescie tego problemu)... sporo ludzi zuca palenie bo - jest nie zdrowe... podobno kazdy papieros skraca zycie o 15 minut a kazdy stosunek plciowy wydluza o 7... dlaczego niby nie palic? dlaczego nie jesc tlusto? bo umrzemy? i tak to kiedys nastapi... dla mnie na prawde nie jest wazna kazda minuta... moze jest to troche egoistyczne ale coz... taka juz jestem! mam zwyczaj wykorzystywania zycia w kazdej minucie mojego (sadze ze nie za dlugiego) zycia i jest mi z tym dobrze... i tak z 60 na karku nie bede biegac po pubach i marketach (tiaaaa... to brzmi jakby byl to teraz moj nalog - zapewniam ze jednak NIE JEST) ani spotykac sie co rusz ze znajomymi ani poznawac jakos duuuuzo nowych ludzi ani chodzic na zadne zajecia dotyczace moich zainteresowan... bede pewnie wyczerpana do cna staruszka ktora za szybko zyla w mlodosci... moze taka wizja powinna mnie przerazic ale... TAK NIE JEST! odpowiada mi to... w pewnym sensie chyba boje sie starosci wiec staram sie ZYC CHWILA... nie za duzo wspominac. nie za duzo planowac... DZIS JEST DZIS i tak jest dobrze!!!

safety.pin : :
lis 25 2002 dno...
Komentarze: 3

dno... wlasnie rycze z bezsilnosci! dno...

safety.pin : :
lis 25 2002 nic tylko sie powiesic
Komentarze: 0

to tak apropos mojego chwiejnego charakteru:
wlasnie sie dowiedzialam ze powinnam popelnic samobojstwo! no dobra... nie jest az tak zle ale stalo sie cos strasznego... cos czego sie obawialam od dawna (i chyba nawet pisalam o moich obawach): bratosz i koncert heya sa w tym samym tygodniu! bratosz: 6-8, hey: 8... i co ja mam zrobic?!?! planuje wstepnie wrocic wczesniej z bratosza (niedziela rano) a wieczorem (chyba na 19) isc na koncert... nie wiem ile z tego mi sie uda!!!!
CAN U HELP ME?!?! AAAAAAAAAAAAAAAA... (to tez hey)

safety.pin : :